Planujesz zakup psa. Szukasz hodowli, mniej lub bardziej sprawdzasz rodziców - ich zdrowie, osiągnięcia. Zazwyczaj zanim jeszcze twój wymarzony szczeniak trafi do twojego domu, masz już całą listę planów co będziesz z nim robił.
A jeśli jeszcze nie masz, to wystarczy, że odwiedzisz odpowiednią fejsbukową grupę poświęconą twojej rasie i już wpadłeś na amen.
Jedne muszą godzinę dziennie biegać po lesie, inne 3 razy w tygodniu trenować frisbee, a jeszcze inne koniecznie muszą biegać przy rowerze i pływać. Muszą. Bo inaczej umrą. A ty właścicielu stajesz się niewolnikiem swojego psa, planując każdy dzień, tydzień i miesiąc pod najnowsze trendy panujące akurat w rasie.
Inna rzecz to nasze oczekiwania. Chcemy aby nasz pies był dokładnie taki jak sobie wykreowaliśmy w swojej głowie. Choćbyśmy nie wiem jak się tego wypierali, mamy wobec naszych psów oczekiwania. Równie często porównujemy go do naszego poprzedniego psa, i boli nas, gdy ten taki cudowny już nie jest. To nic złego tak długo, dopóki szanujemy indywidualność, potrzeby, możliwości i ograniczenia naszego psa, a także swoje. Bo jeśli kupujesz psa do konkretnej aktywności, a okazuje się, że ten pies nie ma do tego kompletnie predyspozycji, to co wtedy? Czy potrafisz odpuścić? Zmienić oczekiwania? Zamiast iść pod prąd za wszelką cenę, zaakceptować i cieszyć się z tego co masz? Czy widzieliście kiedyś psa, który rodzi się z potrzebą łapania frisbee, skakania przez hopki, chodzenia przy nodze albo szukania cynamonu?
Pamiętaj, że trenując z psem przeróżne rzeczy, zaspokajasz głównie swoje potrzeby. Pewnie, że one też są ważne, ale pamiętaj by nie robić tego kosztem swojego psa. Wejdź jeszcze raz na grupę i popatrz uważnie. Czy na pewno naturalne potrzeby psa są tam przedstawiane na równi z ambicjami właścicieli? Czy piszą tam, że pies musi swobodnie eksplorować środowisko, najlepiej zróżnicowane, co jakiś czas zupełnie nowe. Że musi mieć dużo czasu na spokojne poznawanie otoczenia bez twoich komend, pochwał, nakazów i zakazów. Bez wołania go co chwilę, bez zabierania mu z pyska tego co z takim entuzjazmem wywęszył i znalazł? Czy piszą, że musi w domu spać i mieć do tego spokój i ciszę, a nie tylko klatkę pełną gryzaków? Że granice i zasady są równie ważne jak swoboda i możliwość wyboru? Czy piszą tam jak komunikować ciałem zejście na łuk i jak robić zwroty na dystansie? Jak sprawić, by szczeniak czuł się bezpiecznie w swoim nowym otoczeniu, jak ważną rolę w jego wychowaniu odgrywają dorosłe psy i jak bardzo smakołyki podawane w trudnych sytuacjach odbierają możliwość komunikacji i nauki rozwiązywania problemów??
Nie dajcie się zwariować. Nie wierzcie, że wybiegując swojego psa piłeczkami, rowerem czy innymi psami, sprawicie, że będzie zmęczony a przez to "grzeczny". Co to w ogóle znaczy? To, że spełnia ludzkie wymagania - czyli nie zachowuje się jak pies. To, że wykonuje komendy, nie komunikuje się z otoczeniem i nie wyraża głośno swoich emocji. To, że nie dąży do zaspokajania swoich potrzeb i godzi się z naszą wizją idealnego psa. I właśnie na takiego psa często gotowe przepisy znajdziesz na różnych grupach specjalistów od danej rasy. A jak ktoś do tej pory żył "normalnie", wg jakiś swoich przeczuć i zwykłej intuicji, spacerował z psem po parku i w miarę możliwości zabierał na wycieczki, pozwalał się powąchać z innym psem, czasem rzucił piłeczkę, czasem podzielił się kanapką, a jak trzeba było to i rzucił soczyste k.... a. Na forach nagle się naczyta co to jego pies musi, a czego nie może... nie raz wpada w poczucie winy i zaczyna za wszelką cenę starać się sprostać wymaganiom, które ktoś gdzieś wypisał i które setki osób zaznaczyło kciukiem w górę. I nagle traci radość z życia z psem, którą wcześnie odczuwał każdego ranka gdy wesoła kita rozrzucała kłaki nad poranną kawą. Czuje się niedostatecznie dobry dla swojego psa... Ach jakie to smutne....
Na szczęście mam dla was dobrą wiadomość. Wasze psy nie czytały tych postów!! Uwierzcie mi, że zamiast uczenia się miliona sztuczek, zmian pozycji, technik łapania frisbee, szukania cynamonu czy pokonywania toru przeszkód wolałyby nauczyć się jak bezpiecznie minąć na chodniku krzyczące dziecko czy grożącego mu psa. Wolałby ćwiczyć umiejętność radzenia sobie z nadmiernym pobudzeniem, trenować swoje kompetencje społeczne oraz poprzez różne doświadczenia zdobywać wiedzę i umiejętności potrzebne do komfortowego funkcjonowania w ludzkim świecie.
Nie twierdzę przez to, że sport z psem to coś złego. Ale treningi nie powinny być najważniejszą częścią życia psa. A jeśli trenujesz z psem przeróżne aktywności zaniedbując jednocześnie to co najważniejsze, to owszem, jest to złe. Bo pies, niezależnie od tego jakiej jest rasy, z jak bardzo pracującej linii i po jak bardzo utalentowanych rodzicach, nadal jest psem. Drapieżnikiem, tysiące lat temu udomowionym przez człowieka, i mającym podobne potrzeby co jego bardziej dzicy kuzyni. Zabierz psa na spacer. Pozwól mu wąchać krzaki, wyluzuj i odpuść. Bądźcie razem szczęśliwi i cieszcie się z bycia razem. Pies nie musi być do czegoś (do frisbee, do agility, do obi, do dogoterapii...) Może być do niczego ;) i może być cudownym psem do życia :)